niedziela, 19 kwietnia 2015

Siemka!
Ten tydzień będzie ma-sa-kry-czny, wiem to. Od jutrzejszego dnia zaczynając, kończąc na siedmiu długich lekcjach w piątek. Dzisiaj na obiad była moja ulubiona pizza z Banolli: Indiana, polecam wszystkim, to jest chyba ich najlepsza pizza w ofercie. Kupiliśmy także Amore, ale szału nie było. Ogólnie rzecz ujmując, to ponownie nie zrobiłam dzisiaj kompletnie nic produktywnego, pisząc ponownie mam tu na myśli fakt, że wczoraj było dokładnie tak samo. W zasadzie powinnam już sobie przyciąć komara, bo znowu będę mieć problemy z zasypianiem i wstawaniem rano, ale musiałam jeszcze wypić czystek a komputera nie zamknęłam i tak się sprawa ma, że siedzę i piszę, bo czemu nie. Podsumowując ten blog i tak jest o wszystkim i o niczym, więc mogę na przykład opisywać mój dzień i to co się wydarzyło. Mogę pisać tu co chchę i jak chcę, bo jest wolność taaaa jasne.....

piątek, 29 sierpnia 2014

"Siedzę na ganku i piję piwo"

"Siedzę na ganku i majtam nogami, wcale nie żałuję, że nie jestem z Wami.."
No tak, za niedługo (a dokładnie za 3 dni) to się zmieni i zamiast siedzieć na ganku, będziemy tkwić przy szkolnych ławkach, a popołudniami przy biurkach, łóżkach oraz wielu innych miejscach, gdzie rzekomo nam się lepiej uczy. W takim momencie jak ten, przypomina mi się chyba jedna z nowszych (tak mi się wydaję) książek Wojciecha Cejrowskiego "Wyspa na prerii", którą przeczytałam jako jedną z wielu w te wakacje. Życie, które Cejrowski tam opisuje i słynne nicnierobienie, brzmi jak bajka, zwłaszcza dla przesiąkniętego nauką i owianego nudą studenta ;) Ale nie o tym chciałam pisać, to tylko takie delikatne wtrącenie. Dzisiaj sobie tutaj trochę ponarzekam, bo spodobało mi się pisanie takich postów o niczym, które właściwie nikomu nic nie mówią i nie mają żadnego sensu. Napiszę sobie coś teraz, za dwa miesiące sobie przeczytam i będzie fajnie, naturalnie blog to nie jest dla mnie żaden pamiętnik, czy coś w tym rodzaju, nie mam zamiaru też pisać o swoim życiu, bo nie czuję potrzeby, żeby jacyś nieznani mi ludzie włazili do niego z butami. Właśnie przeczytałam moją ostatnią notkę i stwierdziłam,że jest po prostu głupia, także tą kończę.

poniedziałek, 7 lipca 2014

Adios/Aloha

Ten blog jest bez sensu. Wiem o tym. Myślałam, że potrafię coś mądrego, fascynującego i uroczego napisać, ale się pomyliłam. Ten blog to dowód. Niestety :( Mimo wszystko ja będę próbować dalej, bo nie można się poddać i zniechęcić, przez pierwszą lepszą przeszkodę. Założyłam tego bloga i będę sobie tutaj pisać, co mi się będzie akurat chciało. A książkę i tak napiszę, choćby nie wiem co! Tylko może na razie sprobuje w tradycyjny sposób- na papierze, a potem się zobaczy....
Jutro idę złożyć dokumenty do szkoły. Koniec. Kropka. Pójdę do pierwszej liceum. Po raz pierwszy zmienię szkołę- już podjęłam decyzję. Nie można trwać w miejscu, trzeba się ruszać!!! Czy się boję? Nie jestem pewna...jestem trochę ciekawa, zdenerwowana (jak to będzie itd.) ale też zaskoczona samą sobą, że zdecydowałam się na ten krok- w końcu mogłam spokojnie zostać i spędzić 12 lat w murach jednej szkoły. Co zrobię jak mi będzie tam źle i niedobrze? Nie wiem, będę musiała stawić temu czoło i poradzić sobie z tym jak najlepiej będę umiała. Tak naprawdę to nic nie wiem o tej szkole, wczoraj obejrzałam ją sobie z zewnątrz- jest piękna, stara, prawie jak uniwersytet, położona w urokliwym miejscu, co prawda będę mieć trochę daleko do przystanku, ale trzeba patrzeć na pozytywne strony- więcej ruchu zawsze mi się przyda. Codzienne chodzenie  i wracanie ze szkoły, może być moim dodatkiem do treningu ;) Kolejna sprawa to to, że idzie tam dużo osób z mojego gimnazjum, więc chyba nie będzie tak, że absolutnie nikogo nie będę znała, chociaż tam jest tyle klas, że wydaję mi się, że łatwo się w tym wszystkim pogubię. Bo mimo wszystko idę sama do tej szkoły, bez żadnej bliskiej osoby, są znajomi, ale wiadomo dla znajomych zawsze się jest mniej czy bardziej obojętnym...No nic pożyjemy-zobaczymy, gdybaniem nic się nie zdziała, trzeba samemu wstać i się przekonać na własnej skórze, czego jesteśmy warci.

środa, 12 lutego 2014

Zakazana miłość-cz.2

#2 Zakazana miłość

Lena z niechęcią odwiesiła kurtkę w szkolnej szatni. Ciężko jej było się pozbierać, nie chciała w ogóle iść dzisiaj do szkoły, ale jej mama była nieugięta nawet jeśliby wymyśliła jakąś chorobę. Marzyła o tym, by usiąść przed komputerem i wczytywać się we wszystkie wiadomości dotyczące przystojnego piłkarza. Tak zresztą spędziła 2 godziny, po obudzeniu się z wyjątkowo pięknego snu...śniły jej się jego oczy, w których widziała szczerość i dążenie do doskonałości. Nagle do szatni wpadła jak burza Marianka, jak tylko zobaczyła Lenę uściskała ją z radości.
- Dostałyśmy szóstki!!!Mamy piękne szósteczki z projektu!!!
Marianka prawie skakała ze szczęścia. Lenka spojrzała na nią "Głupia szóstka, a daje jej tyle radości", sama wzruszyła ramionami, dla niej było to bez znaczenia, uczyła się bardzo dobrze. Marianka spojrzała na przyjaciółkę.
- Chyba musimy pogadać-stwierdziła zatroskanym tonem- Będziemy miały czas na przerwie obiadowej ok?
- Ok.- Lena pokiwała głową a Marianki już nie było.
"Trzeba będzie jej powiedzieć albo sama się domyśli"- pomyślała dziewczyna i powlokła się do klasy.
Po czterech nudnych lekcjach przyjaciółki spotkały się w stołówce.  Lenka siedziała z głową pochyloną w dół, przeglądając zdjęcia na telefonie. Marianka klępneła obok z drugim śniadaniem.
-No więc, chodzi o tego piłkarza prawda?
Lena wyprostowała się energicznie.
-Skąd wiesz- otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia
-Och, daj spokój znam cię lepiej niż myślisz. Na kilometr było widać, że coś jest nie tak, a to jak nic wskazywało, że ktoś ci wpadł w oko. Z tym piłkarzem to tak sobie strzeliłam, po prostu oglądałam powtórkę meczu...
-Aha..na kilometr tak?-Lena dziwnie się poczuła.
Dlaczego Marianka sama mówi to co ona chciała jej powiedzieć? To wygląda zupełnie inaczej... Dlaczego ona mówi to tak lekko i swobodnie, jakby z pogardą, przecież to jest...to jest bardzo poważne,a Marianka zachowuje się jak starsza siostra wywyższająca się nad młodszą. Co ona myśli, że ma większe doświadczenie? Tysiące pytań kłębiły się w głowie Leny, ale nie wypowiedziała żadnego, nagle zrozumiała, że u Marianki nie ma co liczyć na zrozumienie...
- Wyluzuj dziewczyno! To tylko jakiś bogaty, nadęty aczkolwiek przystojny piłkarz. Ja rozumiem, że cię zauroczył i tak dalej, ale zachowujesz się jakbyś nie widziała poza nim całego świata!
Lena zacisnęła usta, nie chciała tego słuchać. Wstała gwałtownie, a na odczepne rzuciła Mariance z goryczą:
-Co ty o nim wiesz tak w ogóle?
Przyjaciółka spojrzała za nią ze zdziwieniem, przecież nie powiedziała nic obraźliwego. Facet jest bogaty, to musi być nadętym egoistom, a może za bardzo się pospieszyła w jego ocenie...

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Zakazana miłość- cz.1

Dzisiaj przyszedł czas na opublikowanie pierwszego fragmentu książki "Zakazana miłość"-tytuł "roboczy".
Jestem bardzo ciekawa, czy Wam się spodoba, dlatego piszcie w komentarzach swoje opinie :)


#1 Zakazana miłość

Ona ma 16 lat. Wczoraj wieczorem była u swojej przyjaciółki Marianki. Po zrobieniu wyjątkowo trudnego projektu na fizykę, obie dziewczyny usiadły na kanapie.
-Mój Boże, już myślałam że nigdy nie skończymy tego zadania-sapnęła Lena
-I za co je dostałyśmy? Za to, że nasze zachowanie "odbiega od normy"! Pffff...nasz nauczyciel fizyki to istny idiota- powiedziała Marianka sięgając po pilota od telewizora.
-Ekhem.. to Twoje zachowanie "odbiega od normy", a nie moje. Ja się tylko z Tobą solidaryzuję i pomagam wykonać projekt-sprostowała Lenka
- No, już dobrze, dobrze. Ty jesteś święta, a ja się wiecznie pakuję w kłopoty.-Marianka uśmiechnęła się do przyjaciółki i włączyła telewizor- Podobno dzisiaj ma być jakiś świetny mecz....O! Przegapiłyśmy pierwszą połowę to co oglądamy końcówkę?
-Wiesz, że moi rodzice uważają oglądanie meczy za stratę czasu?- Lena popatrzyła na przyjaciółkę z powątpiewaniem.
-Ale Twoich rodziców tu nie ma prawda?
-Okej, oglądamy ten mecz, niech stracę.
-Nic nie stracisz, piłkarze są baaardzo przystojni.
Dziewczyny popatrzyły się na siebie porozumiewawczo.
-No proszę, proszę, jest 2:1 dla naszych.-uśmiechnęła się Marianka
-Dla naszych?
- No, im kibicujemy kochana!
Marianka raptownie wstała.
- To ty sobie oglądaj, a ja nam zrobię buritto, zdecydowanie na nie zasłużyłyśmy.
Lena oparła się wygodnie i oglądała mecz z na wpół przymkniętymi powiekami. Rzut wolny dla drużyny, której obie przyjaciółki kibicowały, 16 metrów od bramki. Piłka już leżała przygotowana, a piłkarze nie mogli sie zdecydować, który wykona strzał. Nagle podszedł któryś z nich i po gwizdku sędziego, strzelił. I trafił w lewy, górny róg bramki podkeconą piłką. Teraz było 3:1. I wtedy go pokazali. Cała jego twarz była przybliżona, na 43-calowym telewizorze Marianki. Lena usiadła wyprostowana, nie mogąc oderwać od niej oczu. Jak przez mgłę widziala kolegów poklepujących go po plecach- piłkarza, który w 87. minucie strzelił gola, co właściwie zapewniło im zwycięstwo. Nie zauważyła Marianki, która weszła do salonu, z dwoma talerzami, na których leżały parujące buritto.Widziała tylko jego. Jego oczy, nos i usta układające się w uśmiech "Udało mi się".
Marianka stała w progu i patrzyła na swoją nigdy nie mającą kłopotów przyjaciółkę. Takiej jej jeszcze nie widziała. Lena siedziała wyprostowana, z uchylonymi ustami, patrząc szeroko otwartymi oczami w ekran telewizora. Marianka podążyła za jej wzrokiem. Leciała powtórka ostatnich minut (mecz już się skończył) i pięknego strzału.
-No,no piękna bramka-powiedziała kładąc buritto na stole.Lena się nie odezwała-Dobrze się czujesz?
Jej przyjaciółka nagle wstała i spojrzała na nią niewidzącym wzrokiem, jakby nie mogła sobie przypomnieć kim jest.
-Ja....ja muszę już iść-powiedziała Lena podnosząc torbę
-Ale jak to już?-Marianka rzuciła się, by zagrodzić jej drogę.-A buritto?
-Zjedz sama, jest późno, mama nigdy nie uwierzy, że tak długo robiłyśmy projekt.
-No, dobrze...skoro musisz-Marianka odprowadziła Lenę do drzwi-Na pewno wszystko ok?
Ta spojrzała na nią ciut za długo.
-Tak..wszystko ok.-odpowiedziała i zamknęła za sobą drzwi
*      *      *
Lena przystanęła w progu swojego pokoju. Do domu szła jak w transie. Cud, że nic jej się nie stało, bo nawet nie zwracała uwagi na światła, gdy przechodziła przez ulicę. Cały czas miała go przed oczami, widziała jak podchodzi do piłki, odmierza kroki, patrzy w niebo, a w końcu strzela, celnie. Czuła się dziwnie, na nic nie miała ochoty, chciała się tylko położyć i śnić o nim.



wtorek, 6 sierpnia 2013

Pierwszy fragment

Dzisiaj zapraszam Was na pierwszy fragment książki, nie mającej tytułu, którą oznaczyłam - ***,
zdecydowałam się na nią, ponieważ napisałam dosyć mało i jestem ciekawa, czy choć trochę przypadnie Wam do gustu. Zachęcam Was do wyrażania sowjej opini w komentarzach. ;)


#1 ***

Trafił tutaj całkowicie przez przypadek. Na początku miała go wziąć babcia, ale choroba nogi uniemożliwiłaby jej zajmowanie się małym chłopcem. Później siostra jego mamy- ciocia Krysia miała się nim opiekować, ale czwórka własnych dzieci spowodowała, że kobieta wycofała się ze swojej decyzji. Więcej osób nie garnęło się do opieki. I tak pięcioletni chłopiec został odesłany jak paczka do sierocińca.
*  *  * 
Za 3 miesiące 18-stka Oskara. Mimo, że nie miał zbyt wielu kumpli, czy bliskich znajomych, szykował w domu dziecka ogromną imprezę. Pozwolenie od dyrektora już miał, nie było to trudne. Gdy tylko mu powiedział, że jak skończy 18 lat to wynosi się się jak najszybciej z tego bagna, zadowolony dyrektor, zgodził się na każdą prośbę chłopaka. No bo co poradzić, dzieci przybywa, a pieniędzy coraz mniej,a jeszcze mniej osób chętnych adoptować któreś z dzieci.
Za Oskarem szalały wszystkie dziewczyny z domu dziecka i ze szkoły. Nikt się temu specjalnie nie dziwił. Wysoki, przystojny chłopak, wysportowany- codziennie robił 50 podciągnięć na drążku, a jeśli miał naprawdę zły dzień dochodził do setki.Trzymał się trochę na uboczu- z nikim nie zawierał bliższych znajomości, przepięknie rysował i chyba to najbardziej pociągało dziewczyny. Jego szkice, które wykonywał od niechcenia na nudnych lekcjach wyrażały tak wiele, że nikt nie przeszedłby obok nich obojętnie. Właściwie to dorabia sobie teraz rysowaniem portretów na ulicy, wiadomo czasami nikt się na to nie skusi, ale co szkodzi posiedzieć parę godzin na ulicy z nadzieją, że dzisiaj wpadnie trochę grosza, bo pieniądze były mu teraz najbardziej potrzebne.

czwartek, 1 sierpnia 2013

Wielki powrót

Nie zaczęłam jeszcze na dobre prowadzić bloga, a już jest w nim wielki powrót.  Po rokuje jakoś znowu naszła mnie ochota na kontynuowania prowadzenia bloga, ponieważ utknęłam w martwym punkcie i nie wiem czy mam dalej pisać czy nie. A świadomość że ktoś czyta co piszę i mu się to podoba albo wyraża konstruktywną krytykę daje niezłego kopa. Jest sam środek wakacji mam więcej czasu, dlatego postanowiłam opublikować tutaj wstępy/początkioraz dalsze fragmenty moich dwóch książek, o ile można je tak nazwać, bo naprawdę jakoś nie mam weny żeby pisać je dalej, ale bardzo tego chce.
Pierwsza jest to książka pt. "Zakazana miłość"- niech was tytuł nie zmyli, bo narazie jest roboczy. Przemyślałam tą książkę i mam na nią pewien pomysł, który mam nadzieję mi się uda, ale więcej nie będę o tym pisac ;)
Druga "książka" miała być na początku opowiadaniem na konkurs, ale po prostu nie skończyłam tekstu. Wiem, że to wielki błąd gdy z opowiadania robi się nagle książkę, ale mnie to zupełnie nie dotyczy, bo napisałam tylko wstęp. A teraz gdy po jakimś czasie to sobie przeczytałam stwierdziłam, że może "wyjść" z tego coś naprawdę fajnego. Ponieważ na tytuł kompletnie nie mam pomysłu oznaczyłam ją trzema gwiazdkami.
Już niedługo pojawiają się wstępy obu książek, jestem bardzo ciekawa, która wam bardziej przypadnie do gustu, a która mniej. Jeżeli kogoś interesuje jedna książka, pod nagłówkiem,zrobiłam etykiety, gdzie będą wpisy dotyczące tylko tej danej książki. Na stronie głównej będą wszystkie wpisy jakie będę pisać.
To chyba wszystko jeżeli chodzi o ten post. Pzdr.